Mogę się przyznać, że jestem chyba ofiarą swojego sukcesu. Okazało się, że to co miało być niewinną zabawą nagle dostarczyło mi trochę kasy (na "waciki" wystrczy :-) ). Realizuję właśnie zamówienie na ponad 50szt. jajek karczochów. A że mogę robić głównie w weekendy, to praktycznie dłubię cały dzień. W efekcie palec wskazujacy i kciuk dziwnie oblolałe są od wbijania szpilek. Nie można zastosować naparstka, bo nie wyobrażam sobie składania wstążek "uzbrojonym" palcem.
W tej chwili w domu mam pobojowisko, bo robimy remont kuchni. Ten, kto to przeżył to zrozumie, że od tego gorszy może być tylko remont łazienki (przeżyty w lipcu ubiegłego roku). Dobrze, że dzieci mają wykupione obiady w szkole, bo codzienne gotowanie w takich warunkach byłoby totalną porażką. A my z mężem jakoś przeżyjemy na suchym prowiancie. Byle do końca tygodnia..
Ostatnie już zdjęcie jajej karczochów , bo nie chcę być monotonna. Następnym razem już coś innego postaram się "wrzucić"
Bardzo ładne te jajko :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne jajeczko!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Prześliczne jajo :) Dla mnie ta technika, to czarna magia :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko ♥♥♥
Śliczny karczoch!
OdpowiedzUsuńGratuluję, rękodzieło sprzedać nie łatwo, piękny karczoszek!
OdpowiedzUsuńWiem, co to remont i współczuję, choć po pobojowisku przychodzi moment, że ma się całkiem nową przestrzeń do zagospodarowania i tego to już trochę zazdroszczę;)
OdpowiedzUsuńTwoje "karczochy" są piękne i tak precyzyjnie wykonane, że wcale się nie dziwię, że budzą taki zachwyt:)
Gratuluję sukcesu z karczochami ;)
OdpowiedzUsuńSuper karczoszek - fajnie że znikają :) ewa
OdpowiedzUsuń50 sztuk karczochów!!!!! Współczuję palców, wiem jak to boli zaledwie po kilku:) Dołączam do Twoich obserwatorek i dziękuję,że Ty dołączyłaś do moich:)
OdpowiedzUsuń