Obserwatorzy

środa, 20 lutego 2013

Bolą paluszki, bolą... czyli "karczochów" część dalsza..

Mogę się przyznać, że jestem chyba ofiarą swojego sukcesu. Okazało się, że to co miało być niewinną zabawą nagle dostarczyło mi trochę kasy (na "waciki" wystrczy :-) ). Realizuję właśnie zamówienie na ponad 50szt. jajek karczochów. A że mogę robić głównie w weekendy, to praktycznie dłubię cały dzień. W efekcie palec wskazujacy i kciuk dziwnie oblolałe są od wbijania szpilek. Nie można zastosować naparstka, bo nie wyobrażam sobie składania wstążek "uzbrojonym" palcem.
W tej chwili w domu mam pobojowisko, bo robimy remont kuchni. Ten, kto to przeżył to zrozumie, że od tego gorszy może być tylko remont łazienki (przeżyty w lipcu ubiegłego roku). Dobrze, że dzieci mają wykupione obiady w szkole, bo codzienne gotowanie w takich warunkach byłoby totalną porażką.  A my z mężem jakoś przeżyjemy na suchym prowiancie. Byle do końca tygodnia..
Ostatnie już zdjęcie jajej karczochów , bo nie chcę być monotonna. Następnym razem już coś innego postaram się "wrzucić"

9 komentarzy:

  1. Przepiękne jajeczko!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Prześliczne jajo :) Dla mnie ta technika, to czarna magia :(
    Pozdrawiam cieplutko ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluję, rękodzieło sprzedać nie łatwo, piękny karczoszek!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiem, co to remont i współczuję, choć po pobojowisku przychodzi moment, że ma się całkiem nową przestrzeń do zagospodarowania i tego to już trochę zazdroszczę;)

    Twoje "karczochy" są piękne i tak precyzyjnie wykonane, że wcale się nie dziwię, że budzą taki zachwyt:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Gratuluję sukcesu z karczochami ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Super karczoszek - fajnie że znikają :) ewa

    OdpowiedzUsuń
  7. 50 sztuk karczochów!!!!! Współczuję palców, wiem jak to boli zaledwie po kilku:) Dołączam do Twoich obserwatorek i dziękuję,że Ty dołączyłaś do moich:)

    OdpowiedzUsuń