Obserwatorzy

piątek, 25 października 2013

Cukierkowe bukiety

Moje córki w tym roku zmieniły szkoły. Starsza na liceum, młodsza na gimnazjum.
Niestety dałam się z lekka wrobić w funkcję przewodniczącej rodzicielskiej trójki klasowej (bo mam tyle czasu, że potrzebuję kolejnych wyzwań :-( ). Na zebraniu zawiódł instynkt samozachowawczy o asertywności nie mówiąc. Ten przy długi wstęp prowadzi do pochwalenia się moimi pierwszymi bukietami cukierkowymi, które wykonałam na ślubowanie mojej młodszej latorośli. Potraktowałam to wyzwanie jako motywację do zrobienia czegoś nowego, innego. Efekty sami oceńcie.





Nawet nie wiecie jak trudno znaleźć odpowiednie cukierki. Bukiet fioletowo-żółty chciałam zrobić z cukierków całych w żółtych papierkach  i tu nastąpiło zderzenie z rzeczywistością. Chodziłam po stoiskach ze słodyczami w różnych sklepach ponad tydzień i się okazuje, że nie ma. Ostatecznie kupiłam praliny adwokatowe "Solidarności". Chyba najlepiej pasowały do koncepcji. Może przy innej okazji pokażę krok po kroku jak go zrobiłam. Bo, że okazja się znajdzie to jestem pewna.
Miłego weekendu życzę, byle był ciepły i słoneczny, bo jeszcze sporo prac porządkowych w ogrodzie mam.

wtorek, 15 października 2013

U mnie monotonia... no prawie

Monotonia oczywiście w robótkach, bo cały czas robię filcowe broszki.
Niemniej myślę już o Bożym Narodzeniu (tak, tak, nie pomyliłam się).
Myślałam o bombkach decupage, ale to jeszcze nie mój poziom. Powstaną zatem bombki pachworkowe. Pierwsze próby mam za sobą. Dzięki mojemu kochanemu mężowi odkryłam pistolet do kleju na gorąco. Bardzo fajny i praktyczny wynalazek. Klejenie pasmanterii innym klejem chyba nie dałby takich trwałych efektów. Jak się spodobają to liczę na spore zamówienie od stałego klienta.
Ale nie chcę zapeszać. :-) Na szczęście wszystkie egzaminy na studiach mam zaliczone. Nawet niezła średnia mi wyszła. Muszę pokazać moim córkom, że można mieć dobre stopnie jak się chce ;-) A tak naprawdę to moje latorośle bardzo mnie dopingują :"A dlaczego nie piątka?" wrr wrr wrr. I mogę Was zapewnić, że ja im tak nie mówię, no nie mam pojęcia po kim takie złośliwe ;-)

Poniżej moje pierwsze bombki. Średnica 10cm. Najpierw łatki przypinam szpilkami, a później łączenia maskuję taśmą pasmanteryjną przyklejając wspomnianym klejem. Jedyną wadą tego kleju jest to, że można się nim poparzyć. Mnie się jeszcze to nie zdarzyło, ale robię to naprawdę ostrożnie.
W internecie znalazłam sposób, by te łatki wpychać w nacięcia w styropianie,  zrobiłam jedną i przez tydzień bolał mnie palec. Wymyśliłam zatem przypinanie krótkimi szpilkami (1,3cm), to mi pozostało po robieniu jajek karchochów. (jaja karchochy). Muszę je jeszcze dopracować, ale ogólnie jestem z nich zadowolona.



 Ostatnio moja dużo młodsza koleżanka zastanawiała się jak mi się chce to wszystko robić? Mam rodzinę, pracuję , studiuję, uprawiam jogę i jeszcze "dłubię" różne rzeczy. Fakt , że czasami te sroki, które chcę złapać za ogon wymykają się z braku czasu, ale ja nie mogę sobie pozwolić na nic nierobienie. Zdecydowanie jestem bardziej zorganizowana, gdy mam więcej obowiązków. Zdarzają się oczywiście chwile zwątpienia (bo kto ich nie ma ?), ale nie trwa to długo.

Dzisiaj robiłam jeszcze coś innego, ale o tym w następnym poście;-)

Miło mi, że pojawiają się nowi obserwatorzy. Witam Was serdecznie! Tym bardziej żałuję, że nie mam czasu na regularne prowadzenie bloga. Postaram się poprawić :-)